17 czerwca 2013

list do M.

ostatnio przechodziłyśmy burzliwy okres w naszej relacji, ale teraz jest już między nami dużo spokojniej.
mimo to nie potrafię odnaleźć się kim teraz jestem. chcę być dorosła i jednocześnie oczekuje żebyś mnie tak traktowała jednak z drugiej coś ciągnie mnie ku dziecinne bezradności i potrzebie opieki tak byś była przy mnie i się mną zaopiekowała., bo boje się, że gdy zadecyduje radzić sobie sama nie będę już Twoją małą dziewczynką i nie wiem jaka relacja zapanuje wtedy między nami. wiem, że prędzej czy później nadejdzie zmiana, a moje wewnętrzne dziecko się tego boi.
Mamo, chciałabym porozmawiać z Tobą o studiach, o Krakowie, ale boje się tego. łatwiej mi to przychodzi w rozmowie z tatą, ale to dlatego, że on się już z nami pożegnał i nauczyłam się żyć bez niego, a Ty zawsze jesteś przy mnie i jesteś całym moimi światem. są takie dni kiedy myślę o sobie i mojej przyszłości, ale mam też chwile, gdy myślę o was, o tym jak będzie, gdy nie będziemy już razem.. bo przecież teraz jesteśmy zawsze. mimo że w weekendy znikam, jestem pochłonięta własnymi sprawami, to nigdzie nie chce chce się nawet ruszać, bo nie chcę wychodzić spoza tych czterech ścian, które są dla mnie wszystkim.
a remont? bardzo się cieszę, że nareszcie dom nie będzie się rozpadał od środka, będzie panował porządek i spokój. ale ten remont przeciąga się tak długo, że nie wiem czy ten nowy dom będzie też dla mnie, czuje jakby był robiony dla nas ale beze mnie już, nie wiem czy gdybym wyjechała to czy będzie w nim miejsce dla mnie.

Mamo kocham Cię i potrzebuje, zwłaszcza teraz.
chciałabym żebyś wiedziała, że pisałam to ze łzami w oczach.

16 czerwca 2013

idziemy naprzód!

po czwartkowej rozpaczy postanowiłam się wziąć w garść i na spokojnie pomyśleć. szukałam, szukałam i znalazłam- krakowskie szkoły artystyczne. przeglądam kierunki...za artystyczne projektowanie ubioru, szkołę aktorską choreografie czy konstrukcje ubioru raczej podziękuję.. co mi zostaje?
wnętrza i projektowanie, kiedyś, jak byłam w okresie podstawówkowo-gimnazjalnym było to przelotną myślą, na pewno ciekawe, tylko z pewnością tutaj w ofertach pracy bardziej pożądani będą studenci po architekturze. dalej- szkoła kreatywnej fotografii, na pewno twórcze,dostęp do studia, ciemni, modelek..ale nie bardzo wiedziałabym, co dalej, praca w zakładzie fotograficznym i strzelanie zdjęć legitymacyjnych?
i ostatnie, najbardziej tajemnicze.. visual merchandising. ,,stylizacja, kompozycja, teoria barw, rysunek odręczny, podstawy projektowania wnętrz i przestrzeni wystawowych, fotografia mody, tendencje w modzie, psychologia sprzedaży, pracownia komputerowa, pracownia komputerowa (CorelDRAW, Photoshop), marketing w modzie, reklama, zagadnienia sztuki współczesnej, język angielski. W programie ujęte jest również przygotowanie do wykonywania zawodów takich jak personal shopper i trendsetter'' wydaje się ciekawe, ale czy pożyteczne? zgłębiam temat dalej, szukam ofert pracy w tym zawodzie, nawet nieźle, w najbardziej sztandarowych odzieżowych sieciówkach poszukują kogoś takiego. bardzo mi się podoba ten kierunek, wydaje się kreatywny i chyba najbardziej by mi odpowiadał. 

niezależnie od kierunku niestety takie studia kosztują 380 zł miesięcznie. myślę, że mogłabym pójść zaocznie a w tygodniu pracować żeby móc je opłacić. chyba całkiem niezłe rozwiązanie. najważniejsze, że wydaje się naprawdę realne. 

14 czerwca 2013

kropka

kolejna noc, gdy zmęczone i spuchnięte oczy proszą o sen, a głowa zaprzątnięta jest różnymi myślami.
jestem w kropce. dotychczasowa decyzja o przyszłości była dla mnie swoistą porażką, jednak pocieszała mnie myśl, że za rok wszystko będzie tak jak powinno, trzymałam się jej jak tonący deski.
dzisiaj po rozmowie z tatą czuje, że zaczynam toną w strachu i niepewności. pomógł mi zrozumieć, że nie jestem oddana sztuce, że stanowi jedynie dodatek do życia, czasem sposób na wyrażenie siebie, a nie wypełnia mojego świata. powiedział, że sztuka jest zazdrosną kochanką. a na bycie artystą nie jest potrzebny kwitek z akademii. na ile moja decyzja o wyborze studiów była ukierunkowana wewnętrzną potrzebą i powołaniem a na ile opcją, która wydawała się realnym rozwiązaniem?
dziś były egzaminy na asp. czy gdybym przygotowała się lepiej dziś byłabym w Krakowie zanieść teczkę? jakiś czas temu w ogóle nie myślałam o przyszłości, o studiach.. ważne było by przetrwać kolejny dzień, by nie zwymiotować, by dać rano rade wstać z łóżka. nie było miejsca na malowanie, na jakiekolwiek rozwijanie siebie, wręcz przeciwnie, ciągle walczyłam i niszczyłam siebie. zadaje sobie pytanie, czy gdybym faktycznie była oddana sztuce to w tym stanie ona stałaby się jedną z dróg ucieczek? albo czy mimo sytuacji, w której byłam potrafiłabym malować?
wiem, że nie jestem typem wielkoformatowego artysty, który godziny spędza nad sztalugą w szale twórczym, zapominając o rzeczywistości. jestem bardziej artystą, który używa sztuki do uchwycenia swoich myśli lub wyobrażeń.

wątpliwości, które pojawiły się mi w głowie powodują rozpacz, bezsilność, nicość, zwątpienie i poczucie beznadziejności. nie wiem co będzie dalej, to mnie tak przeraża i paraliżuje, nie mam odwagi wejść w o nieznane. wcześniej miałam jakiś plan, teraz muszę spróbować od nowa, to bardzo trudne. ciężko mi się dźwignąć z rozpaczy nad sobą i lękiem, który mnie blokuje.

ledwo co nauczyłam się trzymać w ryzach swoje życie tak, by się nie rozleciało na kawałki a już powinnam nim umiejętnie pokierować. nie czuje dorosłości, w którą wchodzę, nie potrafię jej ukierunkować ani zatroszczyć się o nią, bo czuje się jak sprana życiem czterdziestka w kryzysie wieku.
czuje nieukierunkowany żal i wściekłość o to jak wygląda moje życie.


7 czerwca 2013




po raz pierwszy od dawna za oknem pojawiło się słońce.
po raz pierwszy od dawna wyszłam z domu, do ludzi, inaczej niż tylko na przystanek tramwajowy, by przyjechać do Ciebie.

czas wnieść trochę więcej światła do mojego życia, tak by mogło delikatnie rozgrzać pokryte do tej pory kurzem ciało.
zacznę od turkusowego lakieru na paznokciach.