4 sierpnia 2011

Niech żyje alternatywność!



Młodzi gniewni poszukujący osobowości i stylu bycia. Swój sposób patrzenia identyfikują z rozmaitymi subkulturami, kontrkulturami, stowarzyszeniami, grupami i ruchami. Gdy już znajdzie się zbiorowość, która aktualnie odpowiada ich postrzeganiu świata zatapiają się w niej, całymi sobą chłoną slogany o zepsuciu świata, miłości do bliźniego czy zmartwychwstaniu i życiu wiecznym. W tym momencie zatraca się granica między utożsamieniem się z poglądami reprezentowanymi przez ogół a fanatyzmem i ślepym przyjmowaniem danego światopoglądu. Rozpoczyna się owczy pęd, powielanie i udawanie.

Jednak z ratunkiem przybywa nam underground manifestujący swoją odmienność, indywidualizm, nonkonformizm oraz bunt przeciwko globalizacji, . By móc zaliczać się do tej mistycznej grupy trzeba spełniać określone wymagania. Myśleć w określony sposób, słuchać określonej muzyki, ubierać się w określony sposób, zachowywać się w określony sposób, a sens życia można odkryć tylko przez upojenie narkotykowe, alkoholowe czy nikotynowe.
Czyż to nie brzmi znajomo? Sztuka dla sztuki ukazana przez kolejne puste naśladownictwo.

Krzyczmy radośnie: niech żyje alternatywność! 




nie muszę być pijana by pisać.